sobota, 29 grudnia 2012

Trzy

 Sebastian zaproponował, aby iść oblać sukces The Reds, lecz Lucas nie bardzo miał na to ochotę, więc wrócił do domu. Emma i Sebastian musieli zadowolić się swoim towarzystwem, chociaż chłopakowi było to na rękę, gdyż bardzo polubił siostrę swojego kolegi.
 Klub w którym się znaleźli był zatłoczony. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i potu tańczących na parkiecie ludzi.
 Zajęli dwuosobowy stolik i zaczęli pić zamówiony alkohol. Rozmowa bardzo się kleiła, lecz po pewnym czasie Emma zaczęła spoglądać w stronę mężczyzny siedzącego przy barze. Nie widziała go zbyt dokładnie, lecz miała przeczucie, że jest niezwykle… interesujący.
***
- No idź. – Naciskał Agger. – Przecież nic złego się nie stanie, człowieku.
- Uspokój się, Daniel. Nie podejdę do niej, nie jest sama…
- Oj, sama, nie sama. To nieistotne. Przecież tobie nie można się oprzeć. – Daniel próbował namówić swojego klubowego kolegę do podrywu od dobrych piętnastu minut.
 Blondyn spojrzał na swojego towarzysza, a potem na blondynkę siedzącą na przeciwko niego. Kiedy ujrzał, że siedzący z nią chłopak wstaje i kieruje się w stronę baru, westchnął, wstał, po czym powiedział:
- No dobra, idę.
- Tak! Jedziesz, kolego! – krzyknął Agger.
***
 Emma spoglądnęła ukradkiem na swój ostatni cel i zauważyła, że owy się do niej zbliża. Z początku się ucieszyła, ale kiedy poznała twarz chłopaka, serce zaczęło jej mocniej bić. To był ON. Jej ulubieniec we własnej osobie. I właśnie szedł ku niej. Zaczęła nerwowo się rozglądać, nie wiedząc gdzie podziać swój wzrok. Chłopak dotarł już do niej i usiadł obok.
- Cześć – powiedział niepewnie. Był tak samo zdenerwowany jak ona, mimo swojego atutu, jakim jest gwiazdorstwo.
- Ym, cześć… – wydusiła Emma.
- Jestem Fernando. A ty?
- Tak, tak, wiem kim jesteś. – Uśmiechnęła się lekko. – Jestem Emma.
- Miło mi cię poznać, Emmo.
 Potem rozmowa potoczyła się już dosyć sprawnie. Kiedy Sebastian zobaczył chichoczącą Emmę z jakimś facetem – bo nawet nie zauważył kim on jest – wyszedł ze spuszczoną głową. Dziewczyna natomiast, kompletnie zapomniała o swoim byłym towarzyszu. Bawiła się doskonale. Popijała słabe drinki, tańczyła i rozmawiała na przemian. Nie widziała świata poza swoim rozmówcą, tak jak on nie widział świata poza nią.
 Niestety czas imprezowania się skończył, więc Emma i Fernando wymienili się numerami i pożegnali lekkim pocałunkiem.
***
- Gdzieś ty była tyle czasu? I z kim? – pytał Lucas. Był niebywale zdenerwowany. Emma chyba nigdy nie widziała go w takim stanie. – Upadłaś na głowę? Nie odbierasz telefonu, nie dajesz znaków życia!
- Poznałam Torresa – powiedziała dziewczyna jakby w transie.
- Opiłaś się?! Dziewczyno, co się z tobą dzieje?! – krzyczał.
- Lucas, nie jestem pijana! – zaprotestowała. I w sumie rzeczywiście pijana nie była. Wypiła parę drinków, ale była całkowicie świadoma i trzeźwa. – Mówię ci prawdę! Poznałam go!
- Wiesz co? Idź spać, porozmawiamy na temat jutro, jak wytrzeźwiejesz.
 Emma nie chciała się z nim kłócić, więc wyszła z pokoju. Doskonale wiedziała, że jej jutrzejsza wersja wydarzeń nie będzie różniła się od dzisiejszej. Wiedziała z kim spędziła prawie cały wieczór, chociaż było to niewiarygodne. Ale moment… Co z Sebastianem? Odkąd dołączył do niej Torres, kompletnie o nim zapomniała. Zastanawiała się, czy wrócił do domu, ale nie postanowiła tego sprawdzić, gdyż uznała, że Lucas pewnie poruszyłby ten temat, więc poszła spać.
***
 Emma wstała z wyjątkowo dobrym humorem. Z początku zastanawiała się, czy wczorajszy wieczór był snem, lecz kiedy zobaczyła SMS-a o treści: ‘Dzień dobry, Księżniczko’ od Torresa, wiedziała, że to wszystko było prawdziwe. Ubrała się i umyła, po czym poszła do kuchni, w której już siedział jej brat.
- Cześć – odezwała się wesoło.
- Możesz mi wyjaśnić co się wczoraj działo? – zapytał oschle.
- Przecież ci mówiłam. Poznałam Torresa i nie, nie byłam pijana. Wiem, że trudno w to uwierzyć, do mnie też to jeszcze nie dotarło, ale taka jest prawda. Powinieneś mi uwierzyć, nie mam jakichkolwiek podstaw, żeby kłamać.
- No dobrze, powiedzmy, że ci wierzę. – Westchnął. – Ale co z Sebastianem? Pomyślałaś o nim? Przyszedł do domu, mruczał coś pod nosem, a kiedy zapytałem o co chodzi, wydarł się na mnie i zamknął się w pokoju.
 Blondynka spuściła głowę. Zrobiło jej się głupio i nie wiedziała co powiedzieć. Kompletnie zapomniała o Sebastianie, ale jak mogła o nim pamiętać, skoro obok niej siedziało jej spełnienie marzeń?
 Westchnęła i ruszyła w stronę pokoju kolegi. Zapukała, a gdy usłyszała słabe ‘proszę’, weszła.
- Nawet się nie tłumacz – warknął Sebastian, zanim blondynka zdążyła w ogóle otworzyć usta. – Wiesz co? Zazwyczaj jest tak, że jak się idzie z kimś na imprezę, to się z tą osobą nie rozstaje. Albo inaczej: nie olewa się jej!
- Seba… Przepraszam cię, nie chciałam, żeby tak wyszło. Myślę, że gdyby tobie się to przytrafiło, zrobiłbyś to samo. Tyle, że ja robiłam to podświadomie. Moje marzenia właśnie się spełniały i to wcale nie w czasie snu… Torres był…
- Zaraz, zaraz – przerwał jej nagle chłopak. – Torres? O czym ty mówisz, kobieto? 
- Jak to o czym? – zdziwiła się Emma. – O tym, z kim tam byłam. Nie wiedziałeś, że to Torres? To wszystko wyjaśnia! Myślałam, że gdy go zobaczysz, podejdziesz do nas! – odparła, chociaż wcale tak nie myślała. Ani przez chwilę nie przeszło jej to przez głowę, ale musiała jakoś wybrnąć z sytuacji, a właśnie nadarzyła się ku temu okazja.
 Sebastian był zdezorientowany. Nie wiedział, co powiedzieć.
- Nie wierzę ci – odezwał się w końcu. – Torres to znany zawodnik ligi angielskiej. Nie możliwe, żeby tak po prostu sobie obok ciebie usiadł!
- Taka jest prawda, Sebastian!
- Nie dość, że olewasz mnie dla jakiegoś obcego kolesia, to jeszcze bezczelnie kłamiesz mi w oczy! Wyjdź! – krzyczał.
- Ale Seba…
- Wyjdź! – przerwał jej i nawet nie patrzył, czy to zrobi, leżał bowiem odwrócony do niej plecami na swoim łóżku, na którym spać miała Emma. Jednak po imprezie położyła się na kanapie w salonie i tam spała do rana.
 Blondynka nie chciała się teraz sprzeciwiać chłopakowi, w obawie, że mogłoby wydarzyć się coś bardzo nieprzyjemnego. Wyszła i usiadła na krześle obok Lucasa.
- Nie wierzy mi – szepnęła i schowała twarz w dłoniach.
- Wcale mu się nie dziwię. Spójrz na to z jego perspektywy: zostawiłaś go samego, zabawiając się z jakimś chłopakiem, a potem twierdzisz, że to twój idol, którego nigdy nie widziałaś. Kto tak sławny jak Fernando przysiada się do obcej dziewczyny i zaczyna z nią flirtować?
- No właśnie Fernando – mruknęła.
 Lucas westchnął głośno i wyszedł, zostawiając Emmę samą. Dziewczyna próbowała uporać się z wirującymi myślami, ale szło jej marnie. Ponad to, powróciły myśli i wspomnienia związane z Paulem. Gdyby była tu teraz z nim, nie musiałaby użerać się ani z Sebastianem ani z Lucasem, bo Torres nigdy by do niej nie podszedł, widząc ją z chłopakiem. Ale jego już nie ma i nie będzie…
 Emma zaniosła się głośnym szlochem. Nie potrafiła tego pohamować. Po chwili zza drzwi wyłonił się zainteresowany płaczem dziewczyny Sebastian. Nadal był na nią zły, ale łzy blondynki do niego przemawiały.
- Po co przyszedłeś? Powiedzieć mi jaka to ja jestem bezczelna i kłamliwa? – krzyknęła Emma.
- Nie, Em – odezwał się cicho Sebastian.
- Tak czy siak, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, bo i tak nie uwierzysz w moje słowa – odezwała się, po czym wyszła z mieszkania.
 Nie znała tego miasta. Zdążyła spędzić w nim tylko kilkanaście godzin, głównie na meczu i w klubie. Szła więc na oślep, nie widząc w którą stronę idzie i gdzie dojdzie. Liczyło się tylko to, że była sama, bez Lucasa prawiącego kazania i bez jego wykłócającego się współlokatora. Chciała od nich odetchnąć, przemyśleć wszystko na spokojnie, ale najwyraźniej nie było jej to dane, gdyż w kieszeni poczuła wibracje. Wyciągnęła telefon i zobaczyła na wyświetlaczu jedno imię: ‘Fernando’…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz