- Halo…? – odezwała się nieśmiało.
- Cześć, księżniczko. – Usłyszała wesoły głos. – Już myślałem, że nie odbierzesz. Gdzie jesteś?
Gdzie była? Nie miała pojęcia.
- Nie wiem…
- Jak to nie wiesz? – zdziwił się.
- No nie wiem. Stoję koło jakiegoś przystanku autobusowego i kwiaciarni. A obok jest jakiś pomnik…
- OK, wiem gdzie jesteś. Czekaj na mnie, będę za pięć minut – odparł i rozłączył się.
Emma stała, jakby była zrobiona z kamienia, wciąż przyciskając telefon do ucha. Nie bardzo rozumiała to, co przed chwilą usłyszała. Fernando Torres tak po prostu zadzwonił do niej, po czym oznajmił, że po nią przyjdzie czy przyjedzie. To było dość dziwnie.
Blondynka otrząsnęła się i schowała telefon do kieszeni. Okazało się, że stała tak przez te pięć minut, przez które miała czekać na piłkarza, bo owy właśnie zatrzymywał się tuż przez nią. Okno w jego samochodzie otworzyło się, a jej oczom ukazał się piegowaty blondyn, wołający ją gestem ręki. W pierwszej chwili dziewczyna nie wiedziała co zrobić, ale po chwili zastanowienia wsiadła do pojazdu.
Fernando przywitał ją lekkim całusem w policzek.
- Na co masz dzisiaj ochotę? – zapytał.
- Jest mi wszystko jedno, co będziemy robić. – Uśmiechnęła się nieśmiało.
- W takim razie pojedziemy na mały piknik, co ty na to?
- Jestem za.
Jazda upłynęła im w miłej atmosferze, chociaż blond dziewczyna nadal nie mogła zrozumieć dlaczego Fernando się do niej odezwał i skontaktował z nią. Czy aż tak bardzo ją polubił? Chyba tak…
Kiedy dojechali na miejsce, oczom dziewczyny ukazała się wspaniała łąka z wyraziście zieloną trawą.
- Ale pięknie – szepnęła.
Hiszpan tylko uśmiechnął się, chwycił swoją towarzyszkę za rękę i ruszył w stronę łąki. Koc rozłożył na samym środku tak, by dziewczyna mogła widzieć wszystko.
Siedzieli tak długo, ale atmosfera była tak przyjemna, że w ogóle ie zwracali na to uwagi.
- Fernando… – zaczęła niepewnie Emma. Długo zastanawiała się czy poruszyć ten temat. Uznała jednak, że lepiej wyjaśnić to jak najszybciej. Widząc jego pytający wzrok, podjęła. – Tak się ostatnio zastanawiałam… Jestem zwykła dziewczyną, która przyjechała tutaj, by zobaczyć swoją ukochaną drużynę w akcji, a gdy się to udało, poszła do klubu świętować ich zwycięstwo. A ty tak po prostu sobie do niej podchodzisz, dajesz swój numer telefonu i zabierasz na romantyczny piknik już w czasie drugiego spotkania. Nie rozumiem tego – westchnęła i zerknęła na niego z nadzieją, że usłyszy wytłumaczenie. Ale on tylko popatrzył na nią błagalnym wzrokiem. Emma nie chciała – a raczej nie mogła – teraz odpuścić. To by było zbyt ryzykowne, jeśli chciała zachować przespane noce. – Proszę cię… To jest dla mnie naprawdę ważne – nalegała.
- No dobrze – odparł w końcu. – Po prostu kiedy cię tam zobaczyłem, coś we mnie zaskoczyło… Patrzyłem na ciebie cały czas i tylko uśmiechałem się, widząc, że ty też ukradkiem na mnie spoglądasz – zachichotał jak mały chłopiec, a Emma tylko spuściła głowę, czując, że się rumieni. – Dobrze, że był ze mną Daniel, bo tak, to pewnie w ogóle bym do ciebie nie podszedł. – Umilkł na chwilę, wpatrując się w trawę. – Jeszcze nigdy nie czułem się tak, jak wczoraj wieczorem. – Spojrzał w jej oczy, a ona dopiero teraz mogła przyjrzeć się dokładniej jego czekoladowym tęczówkom.
- Yhym – mruknęła. Nie wiedziała co powiedzieć. Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie bardzo w nią wierzyła; jej miłość z Paulem kwitła bardzo długo, zanim zdążyli sobie bezgranicznie zaufać. Z Fernando to zupełnie inna sprawa, bo przecież był jej idolem od bardzo dawna. Chociaż tak na dobrą sprawę nigdy go nie znała i można by przyjąć, że dopiero w klubie go poznała… Ale to jest skomplikowane!
- Emma? – zapytał, widząc jej odległe od świata spojrzenie.
- Ah, przepraszam cię.
- Nie przepraszaj. Rozumiem cię i wiem, że to dla ciebie szok. Mam tylko nadzieję, że to nas nie poróżni. Naprawdę mi na tobie zależy. – Uśmiechnął się lekko i przytulił do siebie.
Blondynka chciała powiedzieć to samo, ale nie mogła… Bała się. To wszystko toczyło się zdecydowanie za szybko. Przecież jeszcze opłakiwała śmierć Paula i obiecywała sobie, że się nie zakocha. Ale nad uczuciami nie da się zapanować i Emma właśnie teraz się o tym przekonywała.
Jednak patrząc na swojego idola nie mogła tak po prostu milczeć.
- Mnie na tobie też – odparła w końcu, ale jej głos odbiegał od normy. Na całe szczęście, Hiszpan tego nie zauważył. Uśmiechnął się tylko i nachylił, by pocałować dziewczynę. Nie sprzeciwiała się, więc dotknął swoimi ustami jej warg. W tym momencie ona poczuła się jak małolata całująca się po raz pierwszy i to z najlepszym chłopakiem w szkole, a on poczuł się jak prawdziwy i dojrzały mężczyzna, a nie jak ‘Dzieciak’ z piłkarskiego boiska.
- Cześć, księżniczko. – Usłyszała wesoły głos. – Już myślałem, że nie odbierzesz. Gdzie jesteś?
Gdzie była? Nie miała pojęcia.
- Nie wiem…
- Jak to nie wiesz? – zdziwił się.
- No nie wiem. Stoję koło jakiegoś przystanku autobusowego i kwiaciarni. A obok jest jakiś pomnik…
- OK, wiem gdzie jesteś. Czekaj na mnie, będę za pięć minut – odparł i rozłączył się.
Emma stała, jakby była zrobiona z kamienia, wciąż przyciskając telefon do ucha. Nie bardzo rozumiała to, co przed chwilą usłyszała. Fernando Torres tak po prostu zadzwonił do niej, po czym oznajmił, że po nią przyjdzie czy przyjedzie. To było dość dziwnie.
Blondynka otrząsnęła się i schowała telefon do kieszeni. Okazało się, że stała tak przez te pięć minut, przez które miała czekać na piłkarza, bo owy właśnie zatrzymywał się tuż przez nią. Okno w jego samochodzie otworzyło się, a jej oczom ukazał się piegowaty blondyn, wołający ją gestem ręki. W pierwszej chwili dziewczyna nie wiedziała co zrobić, ale po chwili zastanowienia wsiadła do pojazdu.
Fernando przywitał ją lekkim całusem w policzek.
- Na co masz dzisiaj ochotę? – zapytał.
- Jest mi wszystko jedno, co będziemy robić. – Uśmiechnęła się nieśmiało.
- W takim razie pojedziemy na mały piknik, co ty na to?
- Jestem za.
Jazda upłynęła im w miłej atmosferze, chociaż blond dziewczyna nadal nie mogła zrozumieć dlaczego Fernando się do niej odezwał i skontaktował z nią. Czy aż tak bardzo ją polubił? Chyba tak…
Kiedy dojechali na miejsce, oczom dziewczyny ukazała się wspaniała łąka z wyraziście zieloną trawą.
- Ale pięknie – szepnęła.
Hiszpan tylko uśmiechnął się, chwycił swoją towarzyszkę za rękę i ruszył w stronę łąki. Koc rozłożył na samym środku tak, by dziewczyna mogła widzieć wszystko.
Siedzieli tak długo, ale atmosfera była tak przyjemna, że w ogóle ie zwracali na to uwagi.
- Fernando… – zaczęła niepewnie Emma. Długo zastanawiała się czy poruszyć ten temat. Uznała jednak, że lepiej wyjaśnić to jak najszybciej. Widząc jego pytający wzrok, podjęła. – Tak się ostatnio zastanawiałam… Jestem zwykła dziewczyną, która przyjechała tutaj, by zobaczyć swoją ukochaną drużynę w akcji, a gdy się to udało, poszła do klubu świętować ich zwycięstwo. A ty tak po prostu sobie do niej podchodzisz, dajesz swój numer telefonu i zabierasz na romantyczny piknik już w czasie drugiego spotkania. Nie rozumiem tego – westchnęła i zerknęła na niego z nadzieją, że usłyszy wytłumaczenie. Ale on tylko popatrzył na nią błagalnym wzrokiem. Emma nie chciała – a raczej nie mogła – teraz odpuścić. To by było zbyt ryzykowne, jeśli chciała zachować przespane noce. – Proszę cię… To jest dla mnie naprawdę ważne – nalegała.
- No dobrze – odparł w końcu. – Po prostu kiedy cię tam zobaczyłem, coś we mnie zaskoczyło… Patrzyłem na ciebie cały czas i tylko uśmiechałem się, widząc, że ty też ukradkiem na mnie spoglądasz – zachichotał jak mały chłopiec, a Emma tylko spuściła głowę, czując, że się rumieni. – Dobrze, że był ze mną Daniel, bo tak, to pewnie w ogóle bym do ciebie nie podszedł. – Umilkł na chwilę, wpatrując się w trawę. – Jeszcze nigdy nie czułem się tak, jak wczoraj wieczorem. – Spojrzał w jej oczy, a ona dopiero teraz mogła przyjrzeć się dokładniej jego czekoladowym tęczówkom.
- Yhym – mruknęła. Nie wiedziała co powiedzieć. Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie bardzo w nią wierzyła; jej miłość z Paulem kwitła bardzo długo, zanim zdążyli sobie bezgranicznie zaufać. Z Fernando to zupełnie inna sprawa, bo przecież był jej idolem od bardzo dawna. Chociaż tak na dobrą sprawę nigdy go nie znała i można by przyjąć, że dopiero w klubie go poznała… Ale to jest skomplikowane!
- Emma? – zapytał, widząc jej odległe od świata spojrzenie.
- Ah, przepraszam cię.
- Nie przepraszaj. Rozumiem cię i wiem, że to dla ciebie szok. Mam tylko nadzieję, że to nas nie poróżni. Naprawdę mi na tobie zależy. – Uśmiechnął się lekko i przytulił do siebie.
Blondynka chciała powiedzieć to samo, ale nie mogła… Bała się. To wszystko toczyło się zdecydowanie za szybko. Przecież jeszcze opłakiwała śmierć Paula i obiecywała sobie, że się nie zakocha. Ale nad uczuciami nie da się zapanować i Emma właśnie teraz się o tym przekonywała.
Jednak patrząc na swojego idola nie mogła tak po prostu milczeć.
- Mnie na tobie też – odparła w końcu, ale jej głos odbiegał od normy. Na całe szczęście, Hiszpan tego nie zauważył. Uśmiechnął się tylko i nachylił, by pocałować dziewczynę. Nie sprzeciwiała się, więc dotknął swoimi ustami jej warg. W tym momencie ona poczuła się jak małolata całująca się po raz pierwszy i to z najlepszym chłopakiem w szkole, a on poczuł się jak prawdziwy i dojrzały mężczyzna, a nie jak ‘Dzieciak’ z piłkarskiego boiska.
***
- No odbierz ten telefon – szeptał chłopak, po raz kolejny próbując skontaktować się z przyjacielem.- Co jest, piegusek nie odbiera? – Na te słowa, chłopak podskoczył wystraszony.
- Nie twoje sprawa – warknął.
- Nie drocz się tak, Danielku.
- Odwal się, Skrtel, bo za chwilę możesz doznać jakiegoś urazu. – Brunet był już zdenerwowany i z pewnością nie chciał wżerać się z tym człowiekiem.
- Dobrze, dobrze. Już sobie idę. Pozdrów naszego blondaska! – krzyknął jeszcze i wszedł do szatni, w której przebierali się zawodnicy.
Daniel nie zwrócił już uwagi na mężczyznę. Po raz kolejny próbował dodzwonić się do kolegi.
- Halo? – odezwał się głos w słuchawce.
- No nareszcie! Czemu nie odbierasz? A zresztą, nieważne. Dlaczego nie ma cię jeszcze na treningu? Zjawisz się w ogóle?
- No tak, oczywiście… – zawahał się.
- Ale chyba nie zapomniałeś?
- Nie… Zaraz będę.
- No dobrze, a gdzie jesteś teraz?
- Ee…
Daniel głośno westchnął.
- Zapomniałeś, no jasne. W takim razie radzę ci sobie wszystko przypomnieć, najlepiej w przeciągu najbliższych dziesięciu minut. – Nie czekając na odpowiedź, rozłączył się. Był zły. Mimo to, gdyby blondynowi nie udałoby się przyjechać na czas, będzie starał się go jakoś usprawiedliwić.
***
- Co się stało? – zapytała Emma, widząc trochę zaniepokojony wzrok blondyna.- Zapomniałem o treningu…
- Ojej – wyrwało jej się. – No i co teraz?
Fernando nie wiedział, co zrobić. Musiał zjawić się na treningu, ale wtedy nie zdążyłby odwieźć Emmy do domu.
- Hej, a może pójdziesz ze mną na ten trening?
Blondynka zastanawiała się chwilę, ale w końcu zgodziła się.
Szybko zebrali i wsiedli do samochodu. Oboje nic nie mówili. Zastanawiali się ja to będzie. Fernando nigdy nie brał nikogo ze sobą, a Emma nigdy nie była na żadnym treningu.
Kiedy po dotarciu na miejsce wysiedli, oczom dziewczyny znów ukazał się piękny stadion. Jeszcze niedawno była tutaj jako kibic, a teraz miała zobaczyć Anfield z zupełnie innej perspektywy.
Szli długim korytarzem. Po bokach były różne drzwi, w większości zamknięte.
Doszli do szklanych drzwi, które jakby oddzielały jedną część korytarza od drugiej. W chwili, kiedy Fernando chciał je otworzyć, podszedł do nich ochroniarz. Był wielki.
- A pani dokąd? – zapytał Emmę.
- Ona jest ze mną, spokojnie – wtrącił się Fernando.
- Przepraszam, myślałem, że to kolejna zwariowana fanka.
- Tak, idąca przy moim boku. – Zaśmiał się i poszli dalej.
Kiedy Hiszpan wprowadził Emmę do pomieszczenia, zabrakło jej tchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz