- Stary, ja mam tego dość.To był dobry pomysł, póki
się nie okazało, że jemu rzeczywiście na niej zależy! Nie wiem jak ty,
ale ja pasuję – powiedział stanowczo Daniel. Skrtel popatrzył na niego i
zaśmiał się.
- Chyba żartujesz. Co z tego, że się teraz wycofasz? I tak jest już po fakcie. Ona mu nie uwierzy. Albo będzie miała spore wątpliwości. – Wyszczerzył się. – W każdym razie, ja mam zamiar działać dalej, a ty rób co chcesz.
Daniel już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale tylko machnął ręką i wyszedł. Nie chciał już z nim o tym rozmawiać. W ogóle nie chciał nieć z nim już nic wspólnego. Niepotrzebnie się w to pakował. Ale nie przyszło mu nawet do głowy, że Torres aż tak się przywiąże. To nie było w jego stylu. Może przez te kilka dni wszystko sobie przemyślał i doszedł do wniosku, że ona to ta jedyna? A może po prostu dojrzał i zrozumiał, że dziewczyn nie traktuje się jak zabawki. Nieważne co go zmieniło, ważne, że w ogóle się to stało. Daniel tak bardzo chciał, żeby Dzieciak wreszcie znalazł sobie kogoś na tyle ważnego, by mógł wreszcie wszystko zrozumieć. Nie przypuszczał, że to nastanie tak szybko, ale to nawet lepiej.
Jego przemyślenia przerwało nieśmiałe chrząknięcie za nim. Odwrócił się, a przed sobą ujrzał wybrankę swojego przyjaciela, a zarazem obiekt spisków.
- Słuchaj, mam sprawę. – Przeszła od razu do konkretów. – Powiedz mi, czy mam się pakować w cokolwiek z Fernano. Jesteś jego przyjacielem i uznałam, że powiesz mi prawdę.
Zrobiło mu się trochę głupio, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Cóż, powiem ci tylko tyle, że strasznie mu na tobie zależy. Jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Przepraszam, nie mogę teraz z tobą rozmawiać, ale jako jego przyjaciel proszę cię, nie zrób niczego głupiego, bo to dla niego bardzo ważne – powiedział i już ruszył przed siebie, gdy zatrzymał go zrozpaczony głos dziewczyny.
- Ale ja będę musiała wrócić do domu! Nie mogę tutaj zostać!
Duńczyk odwrócił się powoli, zmierzył blondynkę wzrokiem, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę domu. Nie chciał z nią rozmawiać. Mogłaby mu jeszcze kilka razy przypomnieć, że jest najlepszym przyjacielem Torresa i powiedzieć jeszcze trochę innych rzeczy. Nie miał najmniejszego zamiaru tego wysłuchiwać, a potem mieć wyrzuty sumienia.
Kiedy miał pewność, że blondynka już go nie widzi, skręcił w stronę klubu. Chciał tam spędzić resztę dnia, a może i całą noc.
- Chyba żartujesz. Co z tego, że się teraz wycofasz? I tak jest już po fakcie. Ona mu nie uwierzy. Albo będzie miała spore wątpliwości. – Wyszczerzył się. – W każdym razie, ja mam zamiar działać dalej, a ty rób co chcesz.
Daniel już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale tylko machnął ręką i wyszedł. Nie chciał już z nim o tym rozmawiać. W ogóle nie chciał nieć z nim już nic wspólnego. Niepotrzebnie się w to pakował. Ale nie przyszło mu nawet do głowy, że Torres aż tak się przywiąże. To nie było w jego stylu. Może przez te kilka dni wszystko sobie przemyślał i doszedł do wniosku, że ona to ta jedyna? A może po prostu dojrzał i zrozumiał, że dziewczyn nie traktuje się jak zabawki. Nieważne co go zmieniło, ważne, że w ogóle się to stało. Daniel tak bardzo chciał, żeby Dzieciak wreszcie znalazł sobie kogoś na tyle ważnego, by mógł wreszcie wszystko zrozumieć. Nie przypuszczał, że to nastanie tak szybko, ale to nawet lepiej.
Jego przemyślenia przerwało nieśmiałe chrząknięcie za nim. Odwrócił się, a przed sobą ujrzał wybrankę swojego przyjaciela, a zarazem obiekt spisków.
- Słuchaj, mam sprawę. – Przeszła od razu do konkretów. – Powiedz mi, czy mam się pakować w cokolwiek z Fernano. Jesteś jego przyjacielem i uznałam, że powiesz mi prawdę.
Zrobiło mu się trochę głupio, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Cóż, powiem ci tylko tyle, że strasznie mu na tobie zależy. Jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Przepraszam, nie mogę teraz z tobą rozmawiać, ale jako jego przyjaciel proszę cię, nie zrób niczego głupiego, bo to dla niego bardzo ważne – powiedział i już ruszył przed siebie, gdy zatrzymał go zrozpaczony głos dziewczyny.
- Ale ja będę musiała wrócić do domu! Nie mogę tutaj zostać!
Duńczyk odwrócił się powoli, zmierzył blondynkę wzrokiem, po czym szybkim krokiem ruszył w stronę domu. Nie chciał z nią rozmawiać. Mogłaby mu jeszcze kilka razy przypomnieć, że jest najlepszym przyjacielem Torresa i powiedzieć jeszcze trochę innych rzeczy. Nie miał najmniejszego zamiaru tego wysłuchiwać, a potem mieć wyrzuty sumienia.
Kiedy miał pewność, że blondynka już go nie widzi, skręcił w stronę klubu. Chciał tam spędzić resztę dnia, a może i całą noc.
***
W jej głowie roiły się
teraz różne scenariusze. Z dnia na dzień coraz bardziej nasilała się
myśl, że to wszystko pozbawione jest najmniejszego choćby sensu. To miał
być odprężający wypad na mecz, spełnienie marzeń, a nie taka udręka. A
właśnie w to się wszystko przeistoczyło. Chciałaby tu nigdy nie
przyjechać. Gdyby wiedziała jak się to potoczy, z pewnością nie
ryzykowałaby ciągłymi rozmyśleniami.
Drzwi do pokoju uchylił się. Emma zobaczyła w nich głowę swojego brata.
- Można? – zapytał.
Dziewczyna skinęła głową na znak, że się zgadza, więc Lucas wszedł i usiadł obok niej na łóżku.
- Em, co się dzieje? – zagadnął. – Od kilku dni nie można się z tobą dogadać, nie wiem dlaczego. Co się stało?
- To nie jest tak, jak miało być! – zawołała. – Wszystko miało być inaczej! To miał być jeden mecz, kilka autografów i zdjęć, a nie wielka miłość jak z serialu! – Do jej oczu napłynęły łzy, które tyle czasu powstrzymywała. Lucas objął ją ramieniem. – Nie chcę znów płakać dniami i nocami…
- Wiem, mała. Ale dlaczego miałabyś płakać? Przez Torresa? – Spojrzał na nią uważniej, a kiedy potwierdziła, zapytał jeszcze: – Co ci zrobił?
Emma opowiedziała chłopakowi o pikniku, treningu i ostrzeżeniu Skrtela. Nie zapomniała też wspomnieć o wymianie zdań z Aggerem.
- A najgorsze w tym wszystkim jest to, że on nie wie, iż ja wyjadę już niedługo. Zależy mi na nim, w końcu od lat marzyłam, żeby go poznać, a kiedy już mi się to udało, okazało się, że jest wspaniałym chłopakiem. Ale nie wiem co mam zrobić z fantem od Martina… – Zakończyła.
- Przyznam szczerze, że jest to bardzo pokręcone. Ale moim zdaniem powinnaś porozmawiać przede wszystkim z Fernando. On musi ci wszystko powiedzieć, bo to, co usłyszysz od innych, może być plotką lub mocno koloryzowaną prawdą.
- Chyba masz rację – westchnęła i sięgnęła po telefon, wykręcając znany już numer.
- Emma? – Usłyszała w słuchawce już po pierwszym sygnale. – Ojejku, Em! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz!
- Musimy porozmawiać – oznajmiła stanowczo. Entuzjazm jej rozmówcy zgasł. – Dzisiaj o osiemnastej w tej kawiarni przy przy parku – wymówiła te słowa bez cienia entuzjazmu, po czym rozłączyła się, ponieważ czuła, iż nie wytrzymałaby mówiąc dłużej takim tonem.
- Zuch dziewczyna. – Lucas poklepał ją po plecach i wyszedł.
Emma spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę siedemnastą, więc miała jeszcze trochę czasu. Na spokojnie poszła do łazienki, by zrobić delikatny makijaż i ubrać się.
Po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności, wyszła z domu. Pogoda była typowo angielska, ale nie przeszkadzało jej to. Bardziej skupiona była na rozmowie, która nieubłaganie się zbliżała. Chciała jednak mieć już ją za sobą. Wiedziała, jak to rozegra. Zapyta czy rzeczywiście wcześniej nie szanował kobiet i perfidnie je wykorzystywał. Jeśli potwierdzi, nawet nie da mu szansy wytłumaczenia się. Nie chce być z kimś, kto nigdy nikogo naprawdę nie pokochał. Nawet jeśli jest to jej senne marzenie. Ale jeśli blondyn zaprzeczy, porozmawia z nim na spokojnie, starając się wszystko wyjaśnić.
Kiedy doszła do kawiarni i zobaczyła Torresa przez szybę w drzwiach, głęboko odetchnęła i z podniesioną głową weszła do środka.
- Więc? – mruknęła, siadając na przeciwko niego. – Chcę usłyszeć ‘tak’ lub ‘nie’. Czy do tej pory zabawiałeś się uczuciami? – Jej surowe spojrzenia zmusiło Hiszpana do spuszczenia głowy.
- Tak – szepnął, nadal wpatrując się w blat stolika.
Emma poczuła ukłucie w sercu. Bardzo chciała usłyszeć inną odpowiedź. Mimo to, nie dała tego po sobie poznać.
- Więcej do mnie nie dzwoń i nie pisz. W ogóle zapomnij, że istnieję – odezwała się stanowczo, po czym wstała i ruszyła ku wyjściu. Oczy zaszły jej łzami.
- Emma! – Fernando złapał ją za ramię, ale ta wyrwała się i wybiegła z lokalu. Nie chciała, by widział, że płacze. Wiedziałby wtedy, że jej zależy i zacząłby się o nią starać, a tak może jej posłucha i zapomni…
Gdy wbiegła do domu, od razu rzuciła się na szyję brata. Chciała usłyszeć od niego jakieś słowa pocieszenia, ale chłopak tylko stał i mocno przytulał ją do siebie. Wiedziała, że źle zrobiła zadając się z Torresem. Lucas też to wiedział, ale mógł jej tego powiedzieć. Za bardzo by ją to uraziło.
- Co się tutaj dzieje? – Z pokoju wyszedł Sebastian. Miał zdziwioną minę.
- Seba! – zawołała blondynka. – Tak bardzo cię przepraszam! Za to, że zostawiłam cię w klubie, za to, że potem się na ciebie wydarłam. Przepraszam za wszytko – zaszlochała i podeszła do chłopaka. Był zdezorientowany całą tą sytuacją i nie wiedział, co powiedzieć, więc tylko objął dziewczynę, by mogła się wypłakać w jego ramię. Nie widział jej jeszcze w takim stanie. Wyglądała gorzej niż po kłótni z nim, ale nie chciał się teraz dopytywać o co chodzi. Uznał, że zapyta o to Lucasa, gdy będą sami. Sebastian mógł się tylko domyślać, że chodzi o Torresa. Ależ chciał sobie z nim teraz porozmawiać. Ale na to przyjdzie jeszcze czas, pocieszał się. Wynagrodzi jej te wszystkie łzy…
Drzwi do pokoju uchylił się. Emma zobaczyła w nich głowę swojego brata.
- Można? – zapytał.
Dziewczyna skinęła głową na znak, że się zgadza, więc Lucas wszedł i usiadł obok niej na łóżku.
- Em, co się dzieje? – zagadnął. – Od kilku dni nie można się z tobą dogadać, nie wiem dlaczego. Co się stało?
- To nie jest tak, jak miało być! – zawołała. – Wszystko miało być inaczej! To miał być jeden mecz, kilka autografów i zdjęć, a nie wielka miłość jak z serialu! – Do jej oczu napłynęły łzy, które tyle czasu powstrzymywała. Lucas objął ją ramieniem. – Nie chcę znów płakać dniami i nocami…
- Wiem, mała. Ale dlaczego miałabyś płakać? Przez Torresa? – Spojrzał na nią uważniej, a kiedy potwierdziła, zapytał jeszcze: – Co ci zrobił?
Emma opowiedziała chłopakowi o pikniku, treningu i ostrzeżeniu Skrtela. Nie zapomniała też wspomnieć o wymianie zdań z Aggerem.
- A najgorsze w tym wszystkim jest to, że on nie wie, iż ja wyjadę już niedługo. Zależy mi na nim, w końcu od lat marzyłam, żeby go poznać, a kiedy już mi się to udało, okazało się, że jest wspaniałym chłopakiem. Ale nie wiem co mam zrobić z fantem od Martina… – Zakończyła.
- Przyznam szczerze, że jest to bardzo pokręcone. Ale moim zdaniem powinnaś porozmawiać przede wszystkim z Fernando. On musi ci wszystko powiedzieć, bo to, co usłyszysz od innych, może być plotką lub mocno koloryzowaną prawdą.
- Chyba masz rację – westchnęła i sięgnęła po telefon, wykręcając znany już numer.
- Emma? – Usłyszała w słuchawce już po pierwszym sygnale. – Ojejku, Em! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz!
- Musimy porozmawiać – oznajmiła stanowczo. Entuzjazm jej rozmówcy zgasł. – Dzisiaj o osiemnastej w tej kawiarni przy przy parku – wymówiła te słowa bez cienia entuzjazmu, po czym rozłączyła się, ponieważ czuła, iż nie wytrzymałaby mówiąc dłużej takim tonem.
- Zuch dziewczyna. – Lucas poklepał ją po plecach i wyszedł.
Emma spojrzała na zegarek. Wskazywał godzinę siedemnastą, więc miała jeszcze trochę czasu. Na spokojnie poszła do łazienki, by zrobić delikatny makijaż i ubrać się.
Po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności, wyszła z domu. Pogoda była typowo angielska, ale nie przeszkadzało jej to. Bardziej skupiona była na rozmowie, która nieubłaganie się zbliżała. Chciała jednak mieć już ją za sobą. Wiedziała, jak to rozegra. Zapyta czy rzeczywiście wcześniej nie szanował kobiet i perfidnie je wykorzystywał. Jeśli potwierdzi, nawet nie da mu szansy wytłumaczenia się. Nie chce być z kimś, kto nigdy nikogo naprawdę nie pokochał. Nawet jeśli jest to jej senne marzenie. Ale jeśli blondyn zaprzeczy, porozmawia z nim na spokojnie, starając się wszystko wyjaśnić.
Kiedy doszła do kawiarni i zobaczyła Torresa przez szybę w drzwiach, głęboko odetchnęła i z podniesioną głową weszła do środka.
- Więc? – mruknęła, siadając na przeciwko niego. – Chcę usłyszeć ‘tak’ lub ‘nie’. Czy do tej pory zabawiałeś się uczuciami? – Jej surowe spojrzenia zmusiło Hiszpana do spuszczenia głowy.
- Tak – szepnął, nadal wpatrując się w blat stolika.
Emma poczuła ukłucie w sercu. Bardzo chciała usłyszeć inną odpowiedź. Mimo to, nie dała tego po sobie poznać.
- Więcej do mnie nie dzwoń i nie pisz. W ogóle zapomnij, że istnieję – odezwała się stanowczo, po czym wstała i ruszyła ku wyjściu. Oczy zaszły jej łzami.
- Emma! – Fernando złapał ją za ramię, ale ta wyrwała się i wybiegła z lokalu. Nie chciała, by widział, że płacze. Wiedziałby wtedy, że jej zależy i zacząłby się o nią starać, a tak może jej posłucha i zapomni…
Gdy wbiegła do domu, od razu rzuciła się na szyję brata. Chciała usłyszeć od niego jakieś słowa pocieszenia, ale chłopak tylko stał i mocno przytulał ją do siebie. Wiedziała, że źle zrobiła zadając się z Torresem. Lucas też to wiedział, ale mógł jej tego powiedzieć. Za bardzo by ją to uraziło.
- Co się tutaj dzieje? – Z pokoju wyszedł Sebastian. Miał zdziwioną minę.
- Seba! – zawołała blondynka. – Tak bardzo cię przepraszam! Za to, że zostawiłam cię w klubie, za to, że potem się na ciebie wydarłam. Przepraszam za wszytko – zaszlochała i podeszła do chłopaka. Był zdezorientowany całą tą sytuacją i nie wiedział, co powiedzieć, więc tylko objął dziewczynę, by mogła się wypłakać w jego ramię. Nie widział jej jeszcze w takim stanie. Wyglądała gorzej niż po kłótni z nim, ale nie chciał się teraz dopytywać o co chodzi. Uznał, że zapyta o to Lucasa, gdy będą sami. Sebastian mógł się tylko domyślać, że chodzi o Torresa. Ależ chciał sobie z nim teraz porozmawiać. Ale na to przyjdzie jeszcze czas, pocieszał się. Wynagrodzi jej te wszystkie łzy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz