sobota, 29 grudnia 2012

Jeden

- Biegać, biegać! Bendtner, wstawaj, łajzo! – Krzyczał Arsene Wenger. – Już za pięć dni mecz z Liverpoolem, a wy biegacie jakby wam ktoś wsadził do dupy kij! Co się z wami dzieje?
- Trenerze… – Podbiegł do niego zasapany kapitan drużyny. – Biegamy już cztery godziny, jesteśmy zmęczeni. – Wysapał
- Jeśli będzie trzeba, pobiegacie jeszcze cztery! W takim stanie, Liverpool ogra was bez dziesięciu zawodników! – Krzyczał.
- Tak, jasne. – Mruknął ktoś po nosem.
- Coś nie pasuje?! – Wenger wydzierał się teraz wniebogłosy. Wszyscy stanęli i zapanowała monotonna cisza. – No, słucham? Jeśli coś ci nie odpowiada proszę bardzo, droga wolna! Nie przychodź na treningi, olej całą drużynę! Tak będzie najlepiej! – Tak naprawdę, trener nie wiedział do kogo mówi, a raczej wydzierał się. Chciał po prostu przywołać tego kogoś do należytego porządku. I chyba się udało. – Jedziemy dalej! – Zawołał, po czym usiadł wygodnie na swoim miejscu.
***
- Wychodzę! – Krzyknęła tylko i zamknęła za sobą drzwi. Włożyła do uszu słuchawki, w których właśnie szła piosenka Fly, DJ-a Cargo. Uwielbiała ten kawałek i nie miała zamiaru go zmieniać.
 Czerwono-szary plecak, który miała na plecach, wydawał się jej zadziwiająco lekki.
 Weszła do sklepu, który był po drodze i kupiła paczkę miętowych gum do żucia, które schowała do kieszeni spodni.
 Dochodząc do szkoły zastanawiała się po co w ogóle do niej idzie. Zwolniła kroku, zastanawiając się czy nie warto odwrócić i pójść na spacer. Po krótkim namyśla uznała, że jednak pomęczy się w szkole, by nie mieć zaległości. Przecież musiała mieć dobre stopnie i zachowanie, by tata zgodził się na jej wyjazd do Lucasa. Tak bardzo chciała tam jechać. Zobaczyć te wszystkie zazielenione parki no i oczywiście stadion jej ukochanego klubu. Lucas pojechał tam robić karierę jako dziennikarz jakiejś gazety sportowej, więc istniała możliwość na spotkanie jej idoli. Nie była przekonana co do spełnienia tych marzeń, lecz mimo to miała nadzieję.
- Hej. – Odezwała się dziewczyna, podchodząc do Emmy i delikatnie całując ją w policzek.
- No cześć. Co tam?
- Aa, leci. – Odparła koleżanka, wzruszając ramionami. – Uczyłaś się na sprawdzian?
 Emma otworzyła oczy ze zdumienia.
- Że słucham?
- No sprawdzian z chemii. Jej, błagam cię, nie mów, że zapomniałaś. Cóż, ja znam twoją sytuację, ale nauczycielka nie będzie z tego powodu ustępować, kochana. – Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, poklepała przyjaciółkę po ramieniu i odeszła.
 No tak, nie mogła zaniedbywać obowiązków szkolnych przez Paula. Jednakże łatwo mówić, a trudniej wykonać. Mimo to, postanowiła napisać ten sprawdzian najlepiej jak potrafi, dzięki zapamiętanym słowom nauczycielki, których nie było dużo, ale jednak zawsze coś, i dzięki najlepszej uczennicy klasowej, która siedzi przed nią.
 Damy radę – pomyślała i ruszyła w stronę szkoły.   
*** - No to opowiadaj. Jak tam jest? – Wypytywała dziewczyna, wpatrując się w monitor komputera.
- W sumie to nieźle. Mój współlokator jest dosyć miły. – Uśmiechnął się chłopak. – Ale przyznam szczerze, że panuje tu całkiem inna atmosfera. – Dodał.
- Z pewnością. Przyzwyczaisz się. – Emma miała ochotę poklepać brata po ramieniu.
- Mam nadzieję. A jak ci dzisiaj leciało w szkole? – Zapytał. – Mam nadzieję, że się starasz i za niedługo do mnie wpadniesz.
- W sumie nie było najgorzej. Był sprawdzian o którym zapomniałam… Ale spokojnie, wybrnęłam z sytuacji. – Dodała szybko, śmiejąc się. – Cóż… Chcesz pogadać z tatą?
- No jasne. Zawołaj go.
- Tato! – Zawołała. – Tato, chodź tutaj, proszę.
 Mężczyzna wszedł do pokoju ze zdziwieniem na twarzy.
- Chcesz pogadać z Lucasem?
- Pewnie. – Uśmiechnął się. – Ale jak się tym obsługiwać?
- Załóż to na uszy i możesz mówić. Ja idę na dół, do mamy. – Ale mężczyzna już prawie jej nie słuchał, pogrążony był bowiem w rozmowie z synem.
 Emma zeszła do pokoju, w którym właśnie przebywała jej mama. Była wspaniałą kobietą i cudowną matką. Potrafiła zrozumieć dosłownie wszystko, ponad to dawała wszystkim niezawodne rady. Nie można wymarzyć sobie lepszej rodzicielki.
- Cześć, co oglądasz? – Zapytała Emma, siadając obok swojej mamy.
- Jakieś show muzyczne. Ale szczerze powiedziawszy nie bardzo wiem o co w nim chodzi. – Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. – A co robi tata?
- Rozmawia z Lucasem. Był tak podekscytowany tą rozmową, że myślałam, iż tam nie wytrwa. – Dziewczyna zaśmiała się, po czym zaczęła oglądać show. Występowała w nim jakaś rudowłosa dziewczyna. Zdaniem Emmy była bardzo ładna, ale nie miała talentu do śpiewania. Mimo to, oglądała dalej, co chwilę komentując wraz z mamą występy innych.
 Po godzinie program się skończył, a tata Emmy wyszedł z pokoju z uradowaną miną.
- Idź na górę, Lucas chce ci coś jeszcze powiedzieć. – Odezwał się mężczyzna do swojej córki.
 Emma zerwała się z kanapy i pędem ruszyła do swojego pokoju.
- No, braciszku, mów. – Zachęciła kiedy usiała przy komputerze.
- Spokojnie, Em, spokojnie. – Zaśmiał się Lucas. – Rozmawiałem z tatą na temat…
- Nie gadaj. – Przerwała mu dziewczyna.
- No właśnie gadam. A więc powiem ci tylko tyle – zgodził się. Wbijasz do mnie w przyszłą sobotę.
- Matko! Dziękuję, dziękuję! – Emma zaczęła krzyczeć ze szczęścia. Nawet nie zważając na brata, czym prędzej pobiegła do pokoju i rzuciła się ojcu na szyję.
- Tatuś, nawet nie wiesz jak się cieszę! Strasznie ci dziękuję! – Dziewczyna zaczęła mocno ściskać swojego rodziciela.
- Córuś, bo mnie udusisz. – Roześmiał się mężczyzna.
- Przepraszam. Ale naprawdę nie wiem jak ci dziękować. Ale moment, do wyjazdu zostało już tylko osiem dni! Idę się pakować! – Krzyknęła i już jej nie było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz