sobota, 29 grudnia 2012

Epilog

 Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, zaczynam się nawet uśmiechać. Wciąż dokładnie pamiętam te wydarzenia, mimo, że minęło już ponad pięć lat. Moja pierwsza wizyta w Liverpoolu, pierwszy mecz, świętowanie zwycięstwa, Torres, Sebastian, Martin, Daniel… Te wszystkie wydarzenia były niegdyś dla mnie tak nowe i koszmarne, a teraz po prostu się z nich śmieję jak głupia. Kim ja teraz jestem? Dziennikarką, pracującą u boku swojego ukochanego brata – redaktora naczelnego. Robię karierę, tak jak Fernando, którego nadal kocham i staram się jak najbardziej go wspierać. On odpłaca się tym samym. Jest nam ze sobą dobrze.
 Lisa i Darrell co prawda nie są już parą – każde z nich znalazło sobie nową drogę życia – ale nadal są bardzo dobrymi znajomymi. Czasami się odwiedzamy, ale niestety brak czasu nie bardzo pozwala nam na częste wizyty.
 Jeśli chodzi o Sebastiana. Nadal się przyjaźnimy, ale on jest bardzo zajęty. Czym? Klubami, dziewczynami i zabawą. To chyba jego powołanie.
 Martin… Czasami zamienię z nim parę słów, ale to nic wielkiego. Nie jestem do niego tak wrogo nastawiona jak Fernando. Kiedy na niego narzeka, staram się za nim wstawiać, bo przecież nic złego mi nie zrobił. Ich wspólna przeszłość nie bardzo mnie interesuje.
 Poza nimi wszystkimi, poznałam w pracy wielu fantastycznych ludzi. Muszę przyznać, że Lucas potrafi dobierać ekipę. Nie raz zdarzało się, że załatwiłam komuś wywiad z którymś z zawodników Liverpoolu. Mam nadzieję, że to nie tylko dlatego ludzie mnie lubią.
 Wiecie co? Mam wrażenie, że związek z Torresem strasznie mnie zmienił. Na grosze, czy na lepsze, sama nie wiem… Jestem teraz bardziej odważna i zdecydowanie wydoroślałam. Nauczyłam się nie wynosić pochopnych wniosków. Nie przejmuję się tak bardzo ty, co powiedzą ludzie. Zresztą, to było konieczne, bo jako partnerka Fernando, jestem osoba publiczną.
 Ah, zapomniałabym! Daniel! Co u niego? Już dawno go nie widziałam, ale z pewnością dowiem się kilku ciekawych szczegółów, bo za jakąś godzinę, razem z Fernando idziemy poprosić go, by został świadkiem na naszym – niedalekim już – ślubie.